Witajcie. Miałam trochę czasu w niedzielę i postanowiłam wzbogacić pielęgnację moich włosów. Jako, że ostatnio nie miałam za dużo czasu na eksperymenty czy nawet nałożenie zwykłej maski, musiałam wykorzystać chwilę wolnego :) Przydało się to bardzo mojej czuprynie, a jak!
Skalp i włosy delikatnie umyłam najpierw Barwą piwną. Nałożyłam nową odżywkę z Garnier (o tym jak świetnie zadziałała na moich włosach napisałam TUTAJ). Po chwili spłukałam całość i zawinęłam włosy w ręcznik :) W tym czasie zabrałam się za moją miksturę :-)
- 1 łyżeczka maski biovax z miodem (są takie w biedronce "na raz"), zostało mi jej tyle od ostatniego użycia
- około 2 łyżeczki maski Gloria,
- 1 łyżeczkę miodu,
- trochę mąki ziemniaczanej (tak, aby konsystencja całej maski nam odpowiadała).
Po wymieszaniu i nałożeniu na wilgotne włosy, nałożyłam czepek (właściwie foliową reklamówkę :P), a na to ręcznik. Podsuszyłam trochę suszarką i trzymałam ją na głowie około pół godziny. Po tym czasie włosy już przy spłukiwaniu były dosyć miękkie i przyjemne w dotyku :) Gdy znów trochę przeschły nałożyłam jedynie olejek arganowy na końcówki, odżywkę bez spłukiwania darowałam sobie tym razem. Po samoistnym wysuszeniu prezentowały się tak:
Pierwsze 2 zdjęcia (po lewej bez flesza, po prawej z fleszem) zrobiłam bokiem do okna
Kolejna dwa zdjęcia zrobiłam tak, że okno było z tyłu
Szczególnie widać różnicę na zdjęciach bez flesza, ustawienie do światła ma ogromne znaczenie :)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz