czwartek, 5 marca 2015

Moja włosowa piramida

Dziś chciałam się podzielić moją włosową piramidą. Nie zawsze udawało mi się wszystkiego "przestrzegać" i nie zawsze wyglądała ona tak samo.




Kiedyś olejowałam włosy przed każdym myciem, czyli co 2 dni. Niestety, olej nakładałam na całą głowę (zazwyczaj nie moczyłam wcześniej włosów), a później włosy+skalp myłam szamponem. Dopiero po pół roku (!) doczytałam dokładnie jak powinnam była to robić od początku. Moja "metoda" była uciążliwa i zajmowała dużo czasu. Teraz stosuję "prawdziwą" metodę OMO, czyli odżywka na długości, łagodny szampon na skalp, a na końcu znów odżywka na długości. Czasem (staram się minimum raz w tygodniu) po odżywce nakładać jeszcze maskę, na odsączone już włosy.
Staram się robić peeling raz w miesiącu, a dopiero po raz pierwszy od roku zrobiłam detoks. Włosy umyłam szamponem z SLES (u mnie barwa piwna) i nie nakładałam już nic na włosy. Po wyschnięciu były właściwie takie jak po każdym myciu, co mnie bardzo ucieszyło. Jedynym minusem było to, że zaczęły się lekko elektryzować i momentami trochę się plątały. Poza tym, były całkiem ładne :) Czyli wychodzi na to, że moja pielęgnacja zmierza we właściwym kierunku :) Do eksperymentów mogę zaliczyć dodawanie półproduktów, domowe maski itp.


Produkty, które obecnie używam:
szampony: babydream, barwa ziołowa, barwa piwna
odżywki: garnier avokado, alterra
odżywki b/s: grenn pharmacy, joanna z wyciągiem z pokrzywy
maski: gloria, kallos latte i keratin
odżywki do końcówek: olejek arganowy, bdfm
oleje: łopianowy, bdfm, oliwa z oliwek

Nie jest tego dużo, jednak teraz nie mam zbyt wiele czasu na eksperymenty i długą pielęgnację związaną z nakładaniem, zmywaniem znów nakładaniem różnych specyfików :) Macierzyństwo w moim przypadku mi na to nie pozwala. Na razie dbam o włosy w stopniu dla mnie wystarczającym, z czasem może zwiększę ilość kosmetyków w mojej łazience i zacznę kombinować więcej :):):)

Najbardziej aktualne zdjęcie moim włosów poniżej. Jak widać mam 3 kolory na głowie :P obecnie schodzę z farby i cierpliwe je podcinam, aby zejść do swojego koloru całkowicie. Chociaż pewnie jak już zejdę to zapragnę znów innego koloru, cóż tak bywa. Końcówki trochę źle tu wyglądają, bo zdjęcie jest robione "na świeżo" po umyciu :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz