czwartek, 26 lutego 2015

Łosoś z twarożkiem na szybko

Dziś zrobiłam pyszną obiadokolację. Przyznam, że takiej pysznej ryby już dawno nie jadłam! Polecam dla tych, którzy nie lubią za dużo czasu spędzać w kuchni :)


Składniki na jedną porcję:


  • filet z łososia
  • cytryna
  • sól pieprz
  • ser biały
  • jogurt lub serek typu bieluch
  • szczypior
  • rzodkiew
  • zioła



Łososia kropimy kilkoma kroplami soku z cytryny, solimy, pieprzymy i na rozgrzaną patelnią (smażymy kilka minut z obu stron). Łyżkę sera białego łączymy ze śmietaną lub serkiem (ja dodałam trochę serka, wyszła mi raczej taka pasta). Dodajemy szczypior, rzodkiew, sól, pieprz i zioła, które lubimy (u mnie bazylia). Do zestawu dodajemy porcję frytek i gotowe! :)








poniedziałek, 23 lutego 2015

Przepis na szybkie i pyszne babeczki :)

Pyszne, cudowne... BABECZKI :) Co tu dużo mówić, dosłownie 10 minut roboty, reszta w piekarniku i można zajadać :)

Składniki na około 6 dużych foremek, ja użyłam silikonowych:

  • 1 jajo
  • 1/4 szklanki oleju
  • 1/2 szklanki mleka
  • 1 szklanka mąki
  • niecała łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1/4 szklanki cukru


opcjonalnie (tu już mnóstwo wariacji):

  • miód do smaku (zamiast cukru)
  • cynamon
  • jabłko pokrojone w kosteczkę i wymieszane na końcu z ciastem
  • nutella <3


Wykonanie:
W jednej misce mieszamy składniki mokre, w drugiej przesiewamy składniki suche. Wlewamy mokre do suchych, mieszamy krótko (aż składniki się połączą, nie musi to być gładka masa). Voila!
Możemy dodać owoce, groszki, czekoladę lub daktyle. Jeśli chcemy mieć większą ilość babeczek oczywiście podwajamy składniki :) Piec około 25 min w 180 stopniach. Smacznego :)














czwartek, 19 lutego 2015

Domowe szybkie i tanie mleko kokosowe :)

Dziś kolejny słoneczny dzień :) Mój Skarb smacznie śpi, a ja mam chwilę dla siebie. Wczoraj zrobiłam pyszne i szybkie mleko kokosowe. Musicie koniecznie wypróbować! Doskonałe do zup, sosów, kawy czy innych domowych smakołyków:)
Składniki:
  • szklanka wiórków kokosowych (najlepiej nie siarkowanych)
  • szklanka gorącej wody
Wiórki zalewamy wodą i czekamy aż nasiąkną (może to być parę godzin, może być i cała noc).


Później dolewamy jeszcze pół szklany gorącej wody i blendujemy.




Zblendowane wiórki przecedzamy (u mnie do tego celu posłużyła pieluszka tetrowa :))





Pozostałe wiórki ponownie zalewamy połową szklanki gorącej wody, od razu blendujemy i przecedzamy. Gotowe! Pychota!




środa, 18 lutego 2015

Przepis na pyszną, szybką i łatwą pizzę

Kolejny nie-słoneczny dzień zaczyna się. Wczoraj nie chciało się wracać ze spaceru, ale niestety mała zastrajkowała i trzeba było wrócić do domu. Nadal mam małego lenia. Mimo to wczoraj z okazji takiego właśnie lenia zrobiłam pizzę na kolację, a dzisiaj „robi się” moje mleko kokosowe :D Serdecznie polecam ten przepis, pizza wychodzi pyszna, chrupiąca i przede wszystkim zawsze wychodzi :) 
Składniki:
  • 30g drożdzy
  • 400g mąki
  • ok. 3 łyżki oliwy z oliwek
  • 1/2 szklanki mleka
  • 1/2 szklanki wody
  • szczypta soli
Mąkę wsypujemy do miski, dodajemy rozdrobnione drożdże, oliwę z oliwek i sól. W szklance mieszamy mleko z wodą i wlewamy część do miski. Wyrabiamy ciasto i w miarę potrzeb dolewamy naszą mieszankę. Miskę przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na jakąś godzinę :) W tym czasie możemy przygotować sos na spód z pomidorów bądź koncentratu pomidorowego. Ja użyłam po prostu keczupu (nie miałam czasu na przygotowanie sosu). Ciasto rozwałkowujemy na grubość ok. 5mm (w zależności od upodobań). Na wierzch pizzy położyłam kolejno: keczup, ser żółty, pieczarki, szynka, papryka, cebula, kukurydza, ser żółty. Całość posypałam bazylią :) Pizzę pieczemy w 200-220 stopniach przez około 20-30 minut. Pychota! :) Ja uwielbiam z sosem czosnkowym, obowiązkowo własnej roboty. Czasem ciasto na pizzę robię z połowy składników, ale wtedy starcza tylko dla jednej osoby, bo ta wychodzi spora.
Smacznego!



wtorek, 17 lutego 2015

Matka polka walcząca w internecie cz.1

Czy tylko w naszym kraju tak jest, że każda mama usilnie próbuje udowodnić, że jest najlepszą mamą, jej sposoby wychowania są najlepsze, jej dziecko jest najlepsze i to co wg niej jest najlepsze, dla każdego powinno być... NAJLEPSZE. No właśnie. W internecie od zawsze istnieje wojna mam. Każda ma rację i ją udowadnia. Najczęściej kłótnią, albo obelgami.


ROZSZERZANIE DIETY
O matko! Temat rzeka. "Moje dziecko ma 3 miesiące i je danonki, ziemniaczka, marcheweczkę, kotlety czy co tam jeszcze mam w lodówce". No skoro je, to lubi (tak, 3 miesięczne niemowlę uwielbia ziemniaczki, jasne). I tu tona pomyj na mamusię. Że jak to, że już? Rozszerzanie od 6 m-ca, nie wcześniej! Nie prawda, moja mama mnie karmiła jak miałam 3 m-ce i żyję! Ehh i można by tak w kółko. Najbardziej wiarygodnym może być fakt, że komuś dietę rozszerzać kazał lekarz. Ale zaraz zaraz, co ma lekarz do diety dziecka? Od tego jest dietetyk!!! Lekarz każe dać kaszkę, mama pójdzie do sklepu i kupi kaszkę. A jak mama kupi kaszkę to ktoś na tym zarobi. I tu koło się zamyka. Mleko, mleko, mleko to podstawa. O tym powinni nauczać w szkołach, skoro jest coś takiego jak "przygotowanie do życia w rodzinie" to i "przygotowanie do wychowania dziecka tego powinno być", albo chociaż na biologii dołożyć parę lekcji o zdrowym żywieniu i niemowląt i dzieci i dorosłych. 

Ale na prawdę, te piękne "rozszerzanie diety" po 3 m-cu życia mnie rozwala. Czytając różne fora, będąc na grupach fb odnośnie macierzyństwa, jak tylko widzę wpis z serii "moje dziecko je, a ma 3-ce" itp. itd to po prostu przewijam dalej. Już nawet nie chce mi się udzielać i frustrować. Bo w zasadzie jej dziecko, jej decyzja, ale jednak szkoda mi tych dzieci. I to bardzo. Argument "jakoś je i żyje" do mnie nie przemawia, bo w przyszłości mogą wyjść konsekwencje mamusinych obiadków. Czy tak trudno wytrzymać te 3 m-ce, aby coś dać dziecku? Czy to wyścig, które dziecko zacznie jeść szybciej? 

NIEZDROWE JEDZENIE
Rozszerzanie diety to jedno, ale już dawanie dziecku słodyczy, parówek czy innych gównianych produktów do jedzenia to plaga. Już nie chodzi o te danonki, serio. Ale batoniki, ciasteczka, cukiereczki czy inne równie podobne świństwa dawane codziennie to gruba przesada. Jak można np. rocznemu dziecku wciskać sam cukier zawarty w batonie?! Bo on lubi! Bo mu smakuje! Bo jakoś wszyscy jedzą i żyją! Tia... żyją, ale czy będą zdrowi to już inna kwestia. A na argument, że można łatwo zastąpić te słodycze innymi przekąskami, równie smacznymi? "Wszystko jest niezdrowe. Gdybyśmy chcieli jeść zdrowo to musielibyśmy wcale nie jeść". Ja uważam, że jest mnóstwo inspiracji, gotowych przepisów na dania zdrowe i smaczne. Jednak wielu mamom nie chce się, dokładnie NIE CHCE SIĘ dbać o zdrowie własnego dziecka. A te matki, które rzeczywiście dbają, gotują, starają się? Są nazywane jakże dumnie "eko mamami". Jak łatwo drwić z ludzi, którzy żyją zdrowo, a nam się nie chce. Żenada.

Osobiście uważam, że warto dbać o dietę, szczególnie dziecka (bo jak wiadomo czym skorupka za młodu nasiąknie... ;)), wprowadzać dobre nawyki żywieniowe. Jednak osobiście staram się nie wdawać w dyskusje tego typu bo po pierwsze to i tak nie pomoże, każda mama WIE LEPIEJ co jest dobre dla jej dziecka. A po drugie gdyby chciała żywić dobrze dzieci i siebie to by to robiła, a nie kłóciła się na forum, że batonik to nie zło.

ROBISZ TO ŹLE!
Każdy robi coś źle. Czy to błąd w żywieniu (nieświadomy) czy w pielęgnacji to zawsze można doradzić, podpowiedzieć a nie od razu KRZYCZEĆ. Tak. Fora są wypełnione krzykami zawistnych matek. Nie można o nic zapytać. Bo pytasz o najlepsze pieluchy czy chusteczki dostępne na rynku, a dostajesz w zamian kłótnie i zupełnie odbieganie od tematu. Zazwyczaj większość pytań o żywienie czy nawet ubieranie małych dzieci kończy się nieziemską awanturą. Niektóre kobiety czasem po prostu chcą się wyżalić, a dostają kopa. To smutne, że w tym szarym świecie nie zawsze potrafimy sobie pomóc. Przecież wiadomo, że krzykiem nic nie zdziałamy, a każda mama i tak zrobi to co będzie chciała.

FACEBOOKOWE GRUPY LEPSZE NIŻ LEKARZE
Jak ja kocham wpisy typu: "Moje dziecko wymiotuje, nie je, ma gorączkę i jest słabe, co robić?" Cholera, iść do lekarza! Tak na prawdę nienawidzę tych wpisów. O ile można się poradzić odnośnie domowych sposobów na zawalczenie przeziębienia czy zwykłego kataru tak zdrowie dziecka jest najważniejsze i to lekarz powinien coś na to poradzić a nie przypadkowa osoba z forum. Rozumiem, jeśli takowa wizyta jest zaplanowana i matka chce poradzić się jakie badania ma wykonać i o co prosić lekarza, ale jeśli matka pisze, że nie ma czasu iść do lekarza i uzdrowi dziecko domowym sposobem to już gruba przesada. I taka matka ma czelność mówić innym, że wie lepiej co robi? Nie, nie wie. I nie powinna dawać rad innym.





Wiosna w zimie? Owocowa energia!

Właśnie usypiam moją małą w wózku. Dzień zaczyna się świetnie, mała dała w miarę pospać, za oknem słoneczko, kawka już wypita. No czego chcieć więcej! Nawet pączek zjedzony :D Ale widok za oknem jest cudowny, słońce, bezchmurne niebo. Kocham takie poranki i nie mogę doczekać się wiosny! Dziś chciałam Wam przedstawić jogurt/mus/szejk jak kto woli. Bez cukru, ale mimo to słodki :) Idealny na drugie śniadanie lub jako deser. Świetny dla małych i dużych :) Pokochacie go. Smakuje cudownie i jest o wiele smaczniejszy niż jogurty ze sklepu. Do niedawna sama je jadłam, ale jak tylko spróbowałam jogurtu własnej roboty zdecydowałam, że nie będę pakować pieniędzy w sklepowe buble. Bo jak dla mnie to one smaczne nie są. Ba! Zawsze były dla mnie zbyt słodkie, ale nigdy nie wiedziałam, że w tak łatwy sposób można zrobić coś tak smacznego i zdrowego we własnym domu. Bez wzmacniaczy smaku, kolosalnej ilości cukru czy barwników. To jest coś co powinien spróbować każdy. Wasze dzieci go pokochają:) Na pierwszy ogień rzucam ten oto jogurt. Pochwalcie się w komentarzach swoimi pomysłami i pokażcie zdjęcia:)

Składniki:
  • banan
  • marchewka
  • jabłko
  • opcjonalnie: serek/jogurt naturalny (u mnie Bieluch) lub mleko kokosowe (ze sklepu lub domowej roboty), ilość w zależności od pożądanej konsystencji.
Wszystko blendujemy/miksujemy i voila! :)



O mnie krótko:)

Wypadałoby się przywitać i przedstawić. Tak więc nazywam się Anna. Czasem lubię nic nie robić, a czasem czasu mi brak. Mam córkę. Śliczną, cudowną, najukochańszą. Każdy dzień jest odkryciem, a ja postanowiłam o tych odkryciach pisać :) Zapraszam wszystkich do śledzenia mojego bloga. Będę pisać w szczególności o kuchni, włosach i czasem też o zdrowiu. Pozdrawiam :)